Zbigniew Cybulski – polski James Dean
Była mroźna sobota 8 stycznia 1967 roku, godzina 4.18 w nocy. Zbigniew Cybulski wspólnie z przyjacielem Alfredem Andrysem wysiedli przy dworcu głównym i biegli, aby zdążyć na odchodzący o 4.20 ekspres „Odra” do Warszawy. Tak zaczyna się ostatnia chwila życia aktora. Andrysowi udaje się wskoczyć do wagonu, Cybulskiego przyspieszający pociąg wciąga między wagon a krawędź peronu i ciągnie jego ciało po peronie ponad 12 metrów … Ciężko rannego aktora odwieziono do szpitala, gdzie zmarł kilkanaście minut po przyjeździe.
Gdy zginął, nie dożywszy czterdziestki, był u szczytu kariery. Po „Rękopisie znalezionym w Saragossie” (uwielbiał go sam Martin Scorsese), szwedzkim filmie „Kochać”, francuskim „Lalka”, a zwłaszcza po „Popiele i diamencie” miał nazwisko światowe. Trafił do Encyklopedii Britannica. Wybitny amerykański filmoznawca Richard Pen umieścił go w leksykonie aktorów wszechczasów, których trzeba znać.
Lata młodzieńcze Zbyszka Cybulskiego długo okryte były mgłą tajemnicy. Urodzony w 1927 r. na terenie dzisiejszej Ukrainy Cybulski był spokrewniony z generałem Wojciechem Jaruzelskim. Gdyby nie wojna, zostałby prawdopodobnie zawodowym wojskowym, co było marzeniem jego matki. Zamiast tego rozpoczął w Krakowie dziennikarstwo, a ostatecznie skończył aktorstwo.
W 1954 r. założył w Gdańsku razem z aktorem Bogumiłem Kobielą teatr studencki Bim-Bom. Teatrzyk, choć nie miał charakteru stricte politycznego, pośrednio atakował i kpił z ówczesnych władz. Planował, że w rocznicę pierwszego programu, w maju 1967 odbędzie się wielkie spotkanie członków zespołu. Niestety, odbyło się ono wcześniej – 12 stycznia, nie w Gdańsku, lecz w Katowicach na pogrzebie aktora.
W filmie zadebiutował w 1954 r. epizodyczną rolą w Pokoleniu, za którego kamerą stanął Andrzej Wajda, zaś przełomową dla aktora okazała się ponowna współpraca z reżyserem w 1958 roku przy słynnym dramacie „Popiół i diament”. W filmie tym Cybulski wcielił się w postać Maćka Chełmickiego – młodego żołnierza Armii Krajowskiej, który świadomy okrucieństwa i bezsensu wojny, próbuje zawrócić z dotychczasowej ścieżki ku normalnemu życiu. Aktor pojawił się wówczas na ekranie w ciemnych okularach, które nosił ze względów zdrowotnych, a które stały się charakterystycznym i nieodłącznym elementem jego wizerunku. Obraz Wajdy zdobył międzynarodowy rozgłos otrzymując m.in. wyróżnienie na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, a także przyniósł Zbigniewowi Cybulskiemu nominację do nagrody BAFTA dla najlepszego aktora zagranicznego. Sprzedano go do 56 krajów świata. Przed Cybulskim otworzyły się wszystkie drzwi w Europie. Poznał i zaprzyjaźnił się m.in. z Edith Piaff, Marią Laforet i Marleną Dietrich. Do dnia dzisiejszego „Popiół i diament” uznawany jest przez wielu krytyków za największe dzieło polskiej kinematografii.
Po zagraniu roli w szwedzkim filmie „Kochać” Cybulski miał otrzymać gażę w dolarach. Ale nie mógł ich przyjąć i wwieźć do kraju, bo to było przestępstwo. Kupił za te dolary sportowe volvo, którym przemieszczał się filmowy Simon Templar, czyli Roger Moore grający główną rolę w serialu „Święty”. Jednak Cybulski nie umiał tego samochodu prowadzić, ponieważ strasznie się tego samochodu bał. W tych czasach luksusem była „wołga” i „warszawa”, więc sto kilkadziesiąt koni pod maską mogło przerażać swą mocą. Zatem „volvo” jeździli za Cybulskiego inni.
Prawdziwa okazja dla Cybulskiego do osiągnięcia międzynarodowej sławy nadarzyła się, gdy słynny włoski reżyser Michelangelo Antonioni zaproponował mu główną rolę w filmie Zaćmienie . Aktor odmówił jednak udziału w produkcji ze względu na inne zobowiązania, a rola ostatecznie powędrowała do Alaina Delona.
Tydzień przed śmiercią otrzymał propozycję z Ameryki zagrania w telewizyjnej adaptacji sztuki Tennessee Williamsa Tramwaj zwany pożądaniem (z honorarium jak na tamte czasy olbrzymim – 100 tys. dolarów).
A tak o Zbigniewie Cybulskim w swoim pamiętniku pisała Marlena Dietrich: Do dzisiaj prześladuje mnie ta bezsensowna śmierć wielkiego człowieka i wielkiego artysty. Nigdy przed nim nie było aktora, który potrafiłby grać bez użycia oczu, i wiem, że nigdy więcej takiego nie będzie. Tym lepiej! Cybulski nie zostanie zapomniany, czego o większości aktorów nie można powiedzieć.
