Język polski – nie taki polski. Zapożyczenia, cz. 2
Latynizmy
Przykładem niezwykłego języka, który od setek lat nie ma rodzimych użytkowników jest łacina. Pomimo tego, że jest ona określana jako język martwy, nadal funkcjonuje w naszej mowie codziennej.
Nie zawsze tak było. Język łaciński, niegdyś język urzędowy Imperium Rzymskiego, wywarł na słownictwo niemalże wszystkich języków duży wpływ. Przenikał on także do języka polskiego. Odbywało się to zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio (za pośrednictwem naszych niemieckich i czeskich sąsiadów).

Pierwsze pożyczki bezpośrednie dotyczą słów związanych z edukacją, Biblią czy też z innymi dziedzinami życia: szkoła, atrament, data, rejestr, statut, balsam, cedr, mirra, manna, palma, korona, kryształ, burak, cebula, kapusta. Warto wiedzieć, że nazwy miesięcy marzec i maj też zawdzięczamy wpływom łacińskim.

Sami nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele słów pochodzi z łaciny. Wśród nich są na przykład noszone przez nas imiona: August to łac. Augustus, popularna dziś Sylwia pochodzi od łacińskiego słowa Silvia, imię Paweł to łac. Paulus, a Emil – Aemilius. Imionami wywodzącymi się z języka łacińskiego są także takie imiona, jak m.in.: Róża (od łac. Rosa), Urszula (od łac. Ursula), Kornelia (od łac. Cornelius), Kamila (od łac. Camillus), Marek (łac. Marcus), Maksymilian (łac. Maximilianus), Adrian (łac. Hadrianus).

W dobie średniopolskiej (polszczyźnie XVI–XVIII w.) łacina stała się bardzo popularna, m.in. za sprawą rządów Stefana Batorego, który nie mówił po polsku, czy poprzez zakładanie szkół jezuickich. Zapożyczenia łacińskie z tego okresu to np. akt, aktor, dokument, edukacja, elekcja, fortuna, kolumna, korupcja, reformować, rektor, religia, traktat. Podobno w pierwszej połowie XVIII w. co trzydziesty trzeci wyraz w języku polskim pochodził z łaciny! W XVII w. zapanowała też moda na makaronizowanie, czyli wplatanie w polskie wypowiedzi zwrotów łacińskich.
