Czas zadumy

Początkowo dzień Wszystkich Świętych był obchodzony 13 maja. W 731 roku papież Grzegorz III wyznaczył nowy termin tego święta. Przyczyna zmiany była niezwykle pragmatyczna. Wczesnośredniowieczni mieszkańcy Rzymu mieli problemy z wykarmieniem tysięcy pielgrzymów przybywających do Wiecznego Miasta w okresie, kiedy kończyły się zapasy żywności z poprzedniego roku, a do pierwszych letnich zbiorów było jeszcze daleko.

Według ludowych wierzeń w nocy z 31 października na 1 listopada, dusze zmarłych gromadziły się na Mszy w kościele, którą odprawiał zmarły kapłan. Po nabożeństwie, pod przewodnictwem księdza, dusze miały brać udział w ponurej procesji na cmentarzu.

Powszechnie wierzono, że właśnie w tę noc dusze zmarłych mogą odwiedzać domy żywych. Starano się nie zapomnieć o tym, by zostawić uchylone dla nich drzwi i okna. Poruszano się z wielką ostrożnością, by nie wpaść przypadkiem na rezydującą w domu duszę. Zanim usiadło się na krześle lub ławie, wykonywano powolny ruch ręką, by delikatnie przesunąć przybysza z zaświatów.

Jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym nieodłącznym elementem tego święta była obecność przed bramami cmentarzy „dziadów proszalnych”, siedzących zazwyczaj przed wejściem do kościołów i na cmentarzach. Powszechnie wierzono, że modlitwa jałmużnika za zmarłą osobę pomoże jej w osiągnięciu zbawienia, bądź wyciągnie duszę z czyśćca.

Na uroczystość Wszystkich Świętych gospodynie wypiekały specjalne małe chlebki, zwane powałkami lub heretyczkami. Pieczono je dzień lub dwa wcześniej, gdyż 1 listopada, gdy dusze przodków wracały do swoich domów, nie wolno było rozpalać ognia. Uważano, że rozpalanie ognia w dniu Wszystkich Świętych zdenerwuje dusze, które bardzo lubiły wygrzewać się w piecu. Zaniepokojone mogły wywołać pożar. Często wraz z chlebem pozostawiano miskę kaszy i butelkę wódki na parapecie. Na Podlasiu specjalnie dla duchów gotowano owsiany kisiel.

1 listopada to w polskiej tradycji dzień pamięci nie tylko o bliskich zmarłych, ale także dzień pamięci narodowej. Symbol pamięci – znicze – płoną nie tylko na grobach członków rodziny. Świeczki i bukiety pojawiają się na mogiłach powstańczych, grobach poległych we wszystkich wojnach, osób zasłużonych dla Polski oraz pod kapliczkami. Pięknym zwyczajem jest zapalanie zniczy na bezimiennych, opuszczonych grobach.

Polskie tłumne odwiedzanie cmentarzy 1 listopada jest unikatowe na skalę Europy.

Przed dniem Wszystkich Świętych przypominamy wspaniały obraz Witolda Pruszkowskiego przedstawiający anielicę strzegącą grobów zesłańców. Tytułowa Eloe to postać z utworu Słowackiego „Anhelli”

Witold Pruszkowski Eloe, Muzeum Narodowe we Wrocławiu

A to fragment poematu Słowackiego, do którego nawiązuje obraz: A wiesz-li, kto to jest ten anioł smutny na cmentarzu- Oto się zwie Eloe, a narodził się ze łzy Chrystusowej na Golgocie, która wylana była nad narodami… A teraz jest wygnana, jak wy jesteście wygnani, i ukochała mogiły wasze i piastunką jest grobowców, mówiąc kościom: Nie skarżcie się, lecz śpijcie